Składniki:
- Płaty lasagne świeże (kupiłam we włoskim sklepie),
- pieczarki, cebula, czosnek,
- tymianek lub inne zioła według upodobania,
- oliwa lub masło klarowane, sól, pieprz,
- ostra papryka lub chilli, suszone pomidory, sos pomidorowy,
- ser kozi wędzony i parmezan owczy.
Zacznę od tego, że jest to lasagne odpadkowa, zrobiłam z tego co miałam w lodówce:)))) no to działamy…
Na maśle podsmażamy małą cebulę (drobno pokrojoną), pieczarki pokrojone w mniejsze kawałki, dwa ząbki czosnku a następnie wrzucamy kilka suszonych pomidorów ( pokrojone w mniejsze kawałki), tymianek, zioła prowansalskie i wlewamy sos pomidorowy. Przykrywamy i tak dusimy na małym ogniu z 15-20 minut, potem dodajemy sól, pieprz i ostrą paprykę.
Płaty lasagne miałam świeże więc tylko na chwilę wkładamy do gorącej wody (lekko osolonej) a następnie wykładamy na ręcznik papierowy.
Naczynia smarujemy oliwą, kładziemy płat lasagne a następnie sos pieczarkowy i ser i znowu płat, sos i ser. Na wierzchu jest sos posypany serem. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, przykrywamy naczynko i wstawiamy na 20 minut ( wszystko zależy od wielkości naczynia). Po tym czasie odkrywamy nasze danie tak na 5-7 minut przed ukończeniem czasu pieczenia, żeby ser ładnie się zarumienił. Zawsze dla pewności można sprawdzić środek wykałaczką:) A i co ważne, moja lasagne jest bez beszamelu (zawsze to trochę zdrowsza wersja) SMACZNEGO.